czwartek, 29 listopada 2018

Myślę, więc jestem?

Powinniśmy nosić w sobie ciągłą myśl o niebie i pamiętać, że w nagrodzie, która tam nas czeka, jest zarejestrowany każdy nasz gest; i żadna łza nie będzie daremna, żadne duchowe cierpienie nie zostanie przekreślone. ~ Ojciec Andrzej Madej

Dzisiaj miałam trochę gorszy dzień. Po zajęciach postanowiłam się przejść do centrum handlowego, który znajduje się niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Od razu na wstępie podkreślam, nie poszłam tam, aby popatrzeć na wyprzedaże czy promocje w sklepach z ciuchami. Jakoś mnie to za bardzo nie jara.. bardziej kierowałam się w stronę księgarni. Kiedy inne kobiety potrafią siedzieć kilka godzin, przymierzając stosy ubrań, ja w tym czasie mogę stać i przeglądać naukowe nowości. Brzmi dziwnie, może dlatego, że jestem taka "inna"? Mi się to całkiem podoba, nie narzekam.
I jeszcze jeden fakt - nigdy wcześniej nie interesowało mnie czytanie książek. Zawsze uważałam to za bardzo nudną czynność, wręcz monotonną. Nie wiem, czy to przez studia tak mi się odmieniło, czy po prostu mój stosunek do książek się polepszył. Paradoks z mego życia..


No ale co tak naprawdę ma tytuł tego posta do sytuacji, które opisałam? W sumie sama do końca nie wiem. To tak, jak z pytaniem "co ma piernik do wiatraka?" - jedni powiedzą, że nic, a drudzy będą upierać się przy przekonaniu, że piernik jest tworzony z mąki, która jest produkowana w młynie, który ulokowany jest w wiatraku blablabla... Ja wolę odpowiedzieć "nie wiem". Po co zastanawiać nad takimi głupotami?

Już mikroekonomię ogarnęłam (mniej bądź wiecej), konspekt do eseju wysłałam, to teraz w spokoju mogę poczytać książki i podziękować Bogu za dzisiejszy dzień ❤







P.S Z całego serca polecam zapoznać z wybitnym mistrzem duchowym z Indii - Osho ☺

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz