poniedziałek, 19 listopada 2018

Studia z mojego filozoficznego punktu widzenia

Trudno mi jest uwierzyć, że pewien etap edukacyjny mam już za sobą. Mimo, że od października minęło trochę czasu, mam już za sobą jedno kolokwium, to i tak nie czuję się studentką. Wcześniej, jak się zerwałam z zajęć, to siedziałam w internacie cały czas zestresowana, żeby nikt mnie nie znalazł w pokoju. Na studiach profesorowie (niektórzy) nie wyciągają z tego konsekwencji. Dużo się zmieniło, a to tylko w przeciągu kilku miesięcy...


Mój zapał do nauki także wzrósł. Teraz czytam więcej książek, staram się opracowywać w głowie notatki z zajęć, które mam w zeszycie (taka forma zapamiętywania), zapisuję sobie w kalendarzu, co mam na dany dzień zrobić, aby się nie pogubić. Ale po co to wszystko? Często zastanawiam się, czy na pewno jest to tylko kwestia chęci dostania dobrej pracy.. no bo cóż z tego, że będę miała dobrze płatną pracę, jak nie będę szczęśliwa?
Abstrahując od moich retorycznych pytań, przywołam w tym miejscu słowa wielkiego geniusza A.Einsteina: Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna – ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy.
Na pewno zgodzę się z drugą częścią sentencji. Ale czy nasza nauka z pewnością jest prymitywna i dziecinna? Zostawię to do osobistej refleksji..
Teraz czas na codzienny mindfullness 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz