wtorek, 13 listopada 2018

(S)pokój kontra stres

Często zadaję sobie pytanie, czy jest taka możliwość, aby całkowicie pozbyć się wszystkich czynników stresogennych z mojego życia.. Czy wtedy mój organizm nie funkcjonowałby lepiej? Nie chcę się tu zagłębiać bardzo w filozofię biologii (dziwnie to brzmi, zdaję sobie sprawę), ale bez napięcia, trudno tu mówić o prawidłowym funkcjonowaniu. 

Przywołam teraz cytat z książki autorstwa trenerki wellness oraz psycholog klinicznej Arlene K. Unger "Spokój; Relaks i Mindfullness"
"Mała dawka stresu może być użyteczna. Nasze ciało jest przystosowane do radzenia sobie z umiarkowanym napięciem, które potrafi pomóc nam znaleźć koncentrację i motywację do działania."
Czyli po prostu stres daje nam przysłowiowego "kopa", który wywołuje zwiększenie ilości adrenaliny we krwi i pomaga nam w ucieczce. Ale jak to się pojawia częściej niż powinno?
Dr.Unger także opisała to zjawisko w swojej książce i opisała to jako fakt, iż "stajemy się nieszczęśliwi i tracimy wewnętrzny spokój". Dobrze, ale co robić, aby zapobiegać takiemu stanu rzeczy? Czytając różne artykuły na temat zwalczania stresu i czynników go wywołujących, muszę przyznać, że jest sporo ćwiczeń relaksacyjnych, które naprawdę są warte uwagi.

Na pewno mogę polecić medytację. Będąc chrześcijanką, raczej powinnam unikać takiej formy relaksu, ale ja uważam, że medytacja pomaga i pewnie Bóg nie ma mi tego za złe, że medytuję (co nie?). Na ten moment jestem na etapie: 10 minut medytacji plus muzyka, dostosowana do relaksacji mojego ciała i duszy. Szczerze- nie potrafię się skupić, nie mając zamkniętych oczu. Wtedy nie umiem się skupić na medytowaniu, dlatego dla mnie medytacja ruchowa nie byłaby odpowiednia (zbyt trudne zadanie dla mnie). 
Można zauważyć, że aby uspokoić myśli i osiągnąć wysoki poziom wyciszenia, trzeba trochę się napracować. No ale co się nie robi, dla świętego spokoju.. 
Kolejnym przykładem, który z pewnością mogę zarekomendować, jest głębokie oddychanie. Niby banalne, a jednak mało osób praktuje (albo robi to źle). Po kilku latach, sama stwierdzam, że aby wyczuć te słynne "3 głębokie oddechy", można się trochę napracować. Ale to tylko kwestia czasu, jak to mówią - Trening Czyni Mistrza. :)
I tak na koniec, aby już nie zanudzać, chcę powiedzieć o czymś, co każdy z nas (bez wyjątku) potrafi zrobić - uśmiech. Jak wiadomo, kiedy się uśmiechamy, nasz organizm wysyła sygnał do mózgu pt. "hej, jestem radosny", a wtedy wydzielane są endorfiny (tzw.hormony szczęścia), odpowiedzialne za obniżenie kortyzolu (hormonu stresu). A więc nie ma wymówek, uśmiechamy się nawet jak jesteśmy wkurzeni i zestresowani!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz