środa, 12 grudnia 2018

Warto studiować stosunki międzynarodowe?

Z tego względu, że dopiero rozpoczęłam studia na tym kierunku, dużo nie będę się wypowiadać. Cóż fascynującego może powiedzieć pierwszoroczna studentka? Jedynie podzielę się swoimi przemyśleniami z tych kilku miesięcy nauki..

Jednak zanim to zrobię, chciałabym przedstawić po krótce moją historię tego, jak się dostałam na tego typu studia. Trudno w to uwierzyć, ale nie za bardzo widziałam się na tej specjalizacji. Chciałam dostać się albo na koreanistykę albo na indologię. Na szczęście w ostatniej chwili się rozmyśliłam i zaczęłam szukać innej uczelni - wcześniej składałam papiery na UW (tak, bardzo chciałam na publiczną się dostać, dzięki Bogu zdecydowałam się na prywatną). Też wypadło na Warszawę, przejrzałam ofertę i stwierdziłam, że zarekrutuję się na stosunki międzynarodowe. Byłam pewna, że mnie przyjmą, więc nie musiałam się bać o swoją najbliższą przyszłość. Naprawdę jestem zadowolona z wyboru. Większość moich wykładowców to sympatyczne i otwarte osoby. Mam nadzieję, że się nie zawiodę..

Dlaczego polecam ten kierunek?
Jestem z natury osobą ciekawą świata i od jakiegoś czasu fascynuję się nauką, tak sama dla siebie. Przy wyborze studiów brałam pod uwagę fakt, czy będę miała możliwość poznawać coś nowego, a zarazem coś, co by mnie nie nudziło. Wybrałam Stosunki Międzynarodowe, mimo że się trochę bałam, czy podołam. Tyle wiedzy na raz? 
Jednak daję na razie radę, chodzę na zajęcia, czytam dodatkowe książki i mam sporo czasu dla siebie. Ogólnie studia na tym kierunku to niezmiernie intrygująca przygoda. Nie polecam oczywiście tym, którzy nie lubią historii czy geografii - te dziedziny akurat dominują na zajęciach, więc bardziej by to zniechęcało niż dawało jakieś profity. Jednak jeśli ktoś lubi, tak jak ja, uczyć się wielu rzeczy, to wydaje mi się, że się odnajdzie na takiej specjalizacji. 

Abstrahując trochę od refleksji nad studiami - jestem właśnie w trakcie pisania pierwszego (w całym swoim życiu) eseju naukowego. Dopiero co udało mi się napisać początek wstępu, ale jestem dobrej myśli. Piszę w kwestii konfliktu indyjsko-pakistańskiego. Może mi się uda ☺ I tak naprawdę nie wiem, po co napisałam ten post, więc nie zdziwię się, że spotka się z jakąś krytyką. Pisałam trochę na szybko i bez sensu. W sumie jak każdy wpis.. ale czym ja się przejmuję hah

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Odnaleźć szczęście

Wczoraj, po raz drugi w swoim życiu, byłam na lodowisku. Nie umiem jeździć na łyżwach, to fakt. Miałam nawet wątpliwości, czy to dobry pomysł.. ale nie chciałam kolejny wieczór siedzieć w 4 ścianach. Szczególnie jak miałam możliwość poznać nowe osoby.. I nie żałuję. Psychika człowieka lubi mącić w głowie (tym bardziej moja) i jak taki diabełek szepcze, że to strata czasu, że można w tym czasie coś poczytać, czegoś się nauczyć..

Każdy z nas potrzebuje takiej formy rozrywki jaka mu pasuje. Wtedy stajemy się szczęśliwi. Odczuwamy radość z życia, więcej się uśmiechamy. To co najbardziej nas przeraża, odtrąca, sprawia, że jesteśmy bardziej pewni siebie po wykonaniu tej czynności. Uważamy, że skoro nam to wychodzi, to już możemy góry przenosić. Niestety, nie zawsze to tak działa... Przeceniłam swoje umiejętności, zauważyłam swoje duże postępy w jeździe na łyżwach. Mój mózg popadł w euforię. Chciał więcej i więcej.. znaczy szybciej. Przez zbyt duże docenienie swoich możliwości upadłam 3 razy, z czego raz na kolano. Nie powiem, trochę bolało.



Wracając do tematu
Czy da się zauważyć coś pięknego w samym deszczu? Coś, co dałoby szczęście? Albo jak patrzymy na jakąś książkę, którą kupiliśmy ostatnio na wyprzedaży, to wywołuje u nas chociaż lekki uśmiech?
Nie zamierzam nikogo zmuszać do filozofowania, bo nie o to tu chodzi. Nie zadaję pytań szczegółowych. To nie jest potrzebne. 
Najlepsza odpowiedź, jak dla mnie, to będzie zawsze "nie wiem", w ostateczności "tak" oraz "nie" również. Wiadomo, pewność w życiu jest cenną sprawą. Ale czy mądrość nie polega właśnie na myśleniu, zastanawianiu się?

Dobry Boże, świece adwentowe symbolizują Ciebie, bo dzięki Tobie robi się coraz jaśniej. Ty przyszedłeś na świat i zajaśniałeś jak słońce, aby rozświetlić nasze życie.


Inspirację czerpałam głównie z ideologii Osho, mojego ulubionego (jak na ten moment) mistrza i filozofa :) wygląda, jakbym miała lekkiego świra na punkcie jego toku myślenia, ale w rzeczywistości w pewnej części się z nim nie zgadzam.